poniedziałek, 20 lutego 2012

Hyde Park'owo

Nareszcie, po kilku tygodniach zimowego snu zechciało Nam się wyjść w jakieś inne miejsce niż centra i dzielnice handlowe. ;)
Tym razem po kilku minutach zastanawiania zdecydowaliśmy się na londyński Hyde Park, połączony z "ogrodami" Kensington Gardens gdzie wysiedliśmy na początku podróży. Byłem tam kilka lat temu więc tym bardziej miło mi się tam wracało wiedząc, że zobaczę miejsce, które siedzi mi w pamięci.
Jednak to co zobaczyłem trochę różniło się od tego co pamiętałem. Może z faktu, że tym razem spacer odbywał się od drugiego końca, może dlatego, że odbywał się z drugiej strony parku albo i dlatego, gdyż co chwila jakieś rusztowania lub ogrodzenia budowlane zaburzały harmonię otoczenia

Wczorajsze aktywne odpoczywanie rozpoczęliśmy od zatrzymania się przy Albert Memorial, gdzie znajdują się piękne rzeźby przedstawiające 4 kontynenty:
 
 Azja

 Europa

 Ameryka

 Afryka


Ktoś zauważył goliznę Azji i Afryki? ;)


Dalej spotkaliśmy dziewczynę, która przechyliła drzewo całym swoim ciężarem ;)


 Łabądki i wiele innego ptactwa dokarmiane głównie angielskim, gąbczastym chlebem. Bleee ;)


Tylko moje psy podchodziły do mnie z większym zaufaniem i ochotą niż ta mała nie bezinteresowna wiewióreczka ;) I pomyśleć, że wyparły one swoje ładniejsze, rude siostry. :(


 Na 15 zdjęć wykonywanych na ślepo chyba tylko one wyszły ostro, resztę przestrzeliłem z ostrością na drzewa w tle. Niech zatem nikt mi nie mówi, że odchylany wyświetlacz to niepotrzebny bajer. Przecież nie będę kładł się na zimnej ziemi. Nie ten wiek, nie te ciuchy ;)


Niedzielne wycieczki przed Parlamentem. Powiem Wam, że jak iść na miasto to zdecydowanie lepiej w tygodniu, mniej ludzi, takie jakieś mam wrażenie ;)


 Na koniec jedne z największych atrakcji centrum Londynu, Big Ben oraz London Eye.
Przyznam się, te zdjęcia wykonałem bez patrzenia w wizjer, wyłącznie strzelając "z biodra" na ślepo siedząc z przodu "double-decker'a" czyli dwupiętrowego czerwonego autobusu, jednej z wielu ikon stolicy Anglii. I jakoś wyszły ;)



Zastanawiałem się nad kupnem jakiegoś małego bezlusterkowca lub zaawansowanego kompaktu, coś aby zawsze mieć ze sobą i nie musieć nosić wielkiej lustrzanki z wielkimi obiektywami. Jednak tutaj prezentuję Wam zdjęcia wykonane dużą lustrzanką tyle, że z małym obiektywem, tandem pełna klatka + 50 mm. Coś, co świetnie się sprawdzało kiedy używałem Zenita, świetnie zadziałało i tym razem. Nawet nie brakowało mi szerszego kąta, chociaż uwielbiam 35/28/24 mm, ale standardowy standard w zupełności się teraz sprawdził. Pięknie rozmywał tło kiedy robiłem portrety oraz zdjęcia pamiątkowe mojej dziewczynie na tle jakichś zabudowań, fontann etc. Może było "troszeczkę" ciasno ale stałka zawsze wymaga myślenia a skoro myślenie nie boli to dlaczego tego nie robić? ;)

Może tym razem mało było portretowo, raczej zwierzaczkowo (wiewiór mnie po prostu rozbroił :D ) ale postaram się opisać następnym razem jakąś zaległą sesję i przedstawić ją tym, którzy jeszcze nie widzieli moich dawnych sesji. ;)

Brak komentarzy: